Różnorodność kontra Smerfetki

ppg

Za mało kobiet w IT to problem ogólnoświatowy. W ostatnim czasie pojawiła się kolejna kampania zachęcająca nie pracodawców do zatrudniania kobiet, ale kobiety – do udziału w rekrutacji w jednej z czołowych spółek technologicznych. To świadczy o przesunięciu akcentów: owszem, walczymy z dyskryminacją „od góry”, ale też zwracamy uwagę na to, że kobiety same odmawiają sobie często prawa do wykonywania zawodów technicznych i pracy w STEM (science, technology, engineering and mathematics).

Czy kiedykolwiek jakakolwiek firma przyznała się w reklamie, że coś robi źle? Otóż tak. Lenovo w spocie telewizyjnym pokazuje kobiety wykonujące zawody, do tej pory uważane za męskie (a za ścieżkę dźwiękową służy słynna piosenka Jamesa Browna, że to „męski, męski świat”, jak na ironię – w kobiecej interpretacji…), po czym na ekranie pojawia się hasło „34 proc. naszych pracowników to kobiety. To za mało”. W ten sposób technologiczny gigant ogłasza, że właśnie zaczyna rekrutację.

Spotom w telewizji towarzyszy rozbudowana kampania w sieci, z krótkimi filmikami, na których pracownice firmy dzielą się swoimi wrażeniami. Brytyjka Michelle McGeogh zachęca kobiety do pracy w Lenovo, przekonując: „Nie musisz mieć wykształcenia technicznego, możesz pracować w dziale HR czy sprzedaży”. Serbka Iris Dzeba określa swojego chlebodawcę jako „młodą firmę z duchem nastolatka”, gdzie „kobiety mają szansę zaistnieć”, i uprzedza je, żeby nie czekały, aż ktoś spełni ich marzenia za nie: „Podążaj za swoim umysłem i sercem. Lenovo to idealne miejsce, by spełnić ten cel, bo nasze motto to: nigdy nie stój w miejscu”. Amerykanka Yolanda Conyers dodaje, że „zróżnicowanie płciowe [org. gender diversity], czy zróżnicowanie w ogóle, daje każdemu możliwość, żeby był sobą i w pełni wykorzystał swój potencjał”.

Po raz kolejny mamy kampanię pokazującą zwykłych ludzi, którzy prostym językiem opowiadają o swoim miejscu pracy. Czy mówią prawdę? Pozostaje wierzyć, że tak. Choć z moich doświadczeń wynika, że w stosunku do firm w Polsce niezawodnie sprawdza się przysłowie o krowie, ryczeniu i mleku. Im bardziej dany pracodawca oczekiwał, że będę go chwalić i uwielbiać, tym mniej dawał mi powodów, żebym to robiła. Może jednak w sektorze IT, który jako jeden z nielicznych w naszym kraju może się już pochwalić rynkiem pracownika, a nie pracodawcy, naprawdę docenia się potencjał różnorodności?

Do wyobraźni osób, które same siebie traktują stereotypowo i boją się wykonywania „niekobiecego” fachu spod znaku STEM, mogą przemówić dane z głośnego artykułu z Harvard Business Review z grudnia 2013 r. „Jak różnorodność napędza innowacyjność”. 45 proc. ankietowanych pracowników firm, które przywiązywały wagę do różnorodności (nie tylko płciowej, ale też etnicznej czy kulturowej) poinformowało, że udział ich pracodawcy w rynku wzrósł w ciągu ostatniego roku. 70 proc. doniosło, że ich firma pozyskała w tym czasie nowy rynek. Dlaczego? „Różnorodność odblokowuje innowacyjność, bo tworzy środowisko pracy, w którym nieszablonowe pomysły [outside the box ideas] mogą zostać usłyszane. Gdy mniejszości stworzą masę krytyczną, a liderzy zaczną się liczyć ze zróżnicowaniem, pracownicy mogą wytypować menedżerów średniego szczebla, żeby przekonali mocodawców do ich pomysłów, a osoby odpowiedzialne za budżet – do uruchomienia środków na ich realizację”.

A zatem kolejne firmy pokazują się jako liderzy różnorodności, a Lenovo wcale nie jest pierwszą, która namówiła do współpracy przy takiej kampanii kobiety. W zeszłym roku zrobił to IBM, startując z akcją WISE (Women in Security Excelling). Jego pracownice trzymały w rękach kartki z hasłem „Jestem WISE [mądra], ponieważ…” (puentę każda bohaterka materiału wymyślała sama, pojawiły się m.in.: „… ponieważ służę innym”, „… ponieważ ciągle się zmieniam”). Zresztą w spotach pojawiło się hasło podobne do „samokrytyki”, jaką składa Lenovo: „Tylko 10 proc. specjalistów od cyberbezpieczeństwa to kobiety. W 2015 r. postanowiliśmy to zmienić”.

Różnica między tymi akcjami jest jednak dość znacząca. W kampanii IBM rzeczywiście pojawiły się ekspertki od cyberbezpieczeństwa. W reklamach Lenovo dominują pracownice działów HR, PR czy sprzedaży. Nie mówię, że to źle, ale nacisk jest położony na co innego: Lenovo promuje różnorodność jako taką, a IBM pracuje na rzecz zwiększenia liczby kobiet w ściśle rozumianym IT.

Czy firmy obecne na polskim rynku prowadzą podobne akcje? Siemens we współpracy z fundacją Perspektywy zrobił badania dotyczące obecności kobiet w STEM w Polsce i wspiera akcję „Dziewczyny na Politechniki”, ale nie poszła za tym kampania w mediach. Jednak Dominika Bettman, prezes do spraw finansowych w Siemens Polska, zapewniła w wywiadzie dla Newserii: Prowadzimy otwartą politykę rekrutacyjną, jesteśmy otwarci na talenty, nie wyróżniamy żadnej z płci (…) Organizujemy staże, w których zachęcamy do udziału kobiety, zachęcamy, aby się zgłaszały i korzystały z możliwości, jaką jest staż w profesjonalnej firmie. Siemens chwali się, że w efekcie jedna piąta jego pracowników wyższego szczebla to kobiety, na średnim szczeblu ten odsetek wynosi 25 proc., a w całej załodze – 35 proc.

Na plus trzeba mu też zaliczyć, że włączył się do badań, które pokazały, jak bardzo myślenie młodych kobiet o sobie samych ogranicza je w podejmowaniu pracy w STEM (ponad 40 proc. ubiegłorocznych maturzystek ocenia swoje zdolności matematyczne jako dobre, mimo to tylko 12 proc. z nich podejmuje studia inżynierskie, a 4 proc. – informatyczne; 86 proc. ankietowanych dziewcząt nigdy nie zetknęło się z kobietą inżynierem, a 7 proc. jest przekonanych, że techniczne kierunki studiów nie są odpowiednie dla kobiet).

Co poza tym? Na razie na polskim rynku brakuje dobrych kampanii zachęcających dziewczyny do pracy w firmach technologicznych, które robiłyby same firmy. Chętnie za to włączają się w projekty choćby „Dziewczyn na politechniki”, jak Podwieczorki Technologiczne.

Spotami chętnie za to promują się uczelnie techniczne, ale tu nie mamy się czym pochwalić. Obecność kobiet jest w nich dość przyczynkowa. Politechnika Poznańska chwali się raczej maszynami, niż ludźmi, a kiedy już pojawiają się ludzie, to przytłaczająca większość z nich to mężczyźni:

Jeszcze ciekawiej jest na Politechnice Warszawskiej, gdzie dziewczyny pojawiają się w charakterze „paprotek”. W spocie przewija się ich sporo. Pozują, robią dzióbki i… żadna nic nie mówi, podczas gdy na potęgę (i w różnych językach) wypowiadają się ich koledzy:

Ten sam zestaw zdjęć posłużył jako reklama akcji „Dziewczyny na Politechniki”, gdzie w ogóle nikt już nic nie mówił:

A w ramach puenty – historia z Politechniki Wrocławskiej, gdzie dziewczyna jest „Smerfetką” (jedyną kobietą w grupie mężczyzn) i jej obecność w spocie służy zakończeniu w stylu: „I żyli długo i szczęśliwie”:

Karolina Wasielewska

Pracuję w radiu i od czasu do czasu w prasie. Lubię: jesień, książki Lema, sporty przeróżne, koty, niespieszne pichcenie w wolne dni, czerwone wino, wesołe miasteczka, historie o superbohaterach, czasami Beastie Boys, a czasami Dianę Krall. Nie lubię: upałów, agresji, gotowania w pośpiechu i wielu innych rzeczy, których nie lubię, więc nie chcę nawet o nich pisać.