Scrum i dziewczyna

Kim jest dobry Scrum master? – Czasami matką, czasami psychoterapeutą, czasami skrybą. – śmieje się Ewelina Wińska. – A tak naprawdę zarządza procesem, zmianą i nieustającym rozwojem. Mówi o sobie „Scrum Masterka z powołania”. Na piwo ze mną przychodzi w krótkiej spódnicy i bluzie w napisy „Barbie”, ale jej wygląd delikatnej blondynki może być mylący. Gdy zaczynamy rozmawiać, szybko okazuje się, że ma mocny charakter, co pewnie jest przydatne w tym zawodzie. – Najtrudniejsze w pracy Scrum Mastera jest zrozumienie swojej roli w taki sposób, żeby nie dać sobie wejść na głowę, a jednocześnie nie poczuć się szefem. – przyznaje Ewelina.

Bo wiadomo, że Scrum Masterowanie, choć łączy się z pewnego rodzaju władzą i kontrolą – z szefowaniem nie ma nic wspólnego. Polega na komunikowaniu się z zespołem deweloperskim i Product Ownerem (właścicielem produktu  -osobą, która wie najwięcej o produkcie i o tym, w jaki sposób optymalizować jego wartość) tak, aby obie strony mogły bez problemu współpracować przy podejściu Agile (ang. „zwinnym”). Ale nie tylko, bo Scrum Master dba o komunikację na wszystkich poziomach organizacji. Praca w Scrumie jest podzielona na zadania, a te są realizowane w przedziałach czasu zwanych Sprintami (od tygodnia do maksymalnie 4 tygodni). Na każdym etapie produkt jest testowany, żeby można było na bieżąco poprawiać błędy. Dzięki temu efekty pracy w Sprincie są szybko konfrontowane z oczekiwaniami rynku czy interesariuszy. Scrum Master czuwa nad tym, żeby zespół deweloperski dostał wszystko, co jest mu potrzebne do realizacji kolejnych zadań, i przekazuje uwagi jego członków Product Ownerowi. – Najczęściej deweloperzy narzekają, że czegoś brakuje albo coś jest niezrozumiale przekazane w Backlogu (opisie wymagań, jakie ma spełniać produkt, i tego, co jest potrzebne do jego wytworzenia – przyp. autorki). Wtedy trzeba wpłynąć na Product Ownera, żeby dostarczył takie wymagania, które pozwolą na zaspokojenie potrzeb interesariuszy. – opowiada Ewelina. – Ale czasami trzeba po prostu „przyjąć na klatę” jakieś frustracje w zespole związane z tym, że coś się opóźnia, nie wychodzi albo nie działa tak, jak powinno. Trzeba budować relacje, bo jeśli ludzie nie mają poczucia, że są teamem – nie ma firmy. Dlatego staram się stworzyć środowisko, w którym jest przyjemnie pracować, gdzie jest miejsce na indywidualność każdego i wszyscy szanują siebie nawzajem. – wyjaśnia Ewelina. Takie podejście wymaga czasami „nadprogramowych” działań: przynosi do pracy ciasto, a retrospekcję (podsumowanie Sprintu, w czasie którego członkowie zespołu mówią o tym, co zrobili dobrze, co poszło nie tak i co można w przyszłości zrobić lepiej) organizuje przy piwie nad brzegiem Wisły.

Nie każdemu taka „opiekuńcza” rola przypadłaby do gustu. Ewelina lubi to robić. Ma ukończone studia informatyczne, ale sama mówi, że już na uczelni najbardziej interesowało ją zarządzanie projektami. Według niej, wiedza o tym, jakie są etapy wytwarzania oprogramowania, przydaje się w fachu Scrum Mastera. Dzięki temu łatwiej jest zrozumieć problemy, z jakimi przychodzą deweloperzy. – Z drugiej strony, wszystkiego się można nauczyć. Kiedy czegoś nie wiesz, a jest to temat, który musisz poruszyć w rozmowie z Product Ownerem, twój zespół jest zawsze obok i może wszystko wytłumaczyć. Dobra komunikacja leży w interesie wszystkich stron. Tylko dlaczego na linii Product Owner – zespół deweloperski jest jeszcze Scrum Master? – Mam ciekawostkę: w pierwszej edycji Scruma nie było Scrum Mastera, i wtedy twórcy tej metody stwierdzili, że Product Owner ma w takiej sytuacji tendencję do przeładowywania zespołu zadaniami. Scrum Master jest po to, aby można było efektywniej pracować, rozwiązuje problemy, pomaga zrozumieć proces. Pracuje nie tylko na linii zespół – właściciel produktu, jest „ambasadorem zwinności” w całej organizacji. Pracuje z interesariuszami, managementem i innymi zespołami, minimalizując w ten sposób ryzyko, że staną się od siebie w zbyt dużym stopniu zależni. – tłumaczy Ewelina. Jej zdaniem, właśnie dlatego ten sposób zarządzania przyjął się w branży IT, gdzie czas wykonywania zadań na ogół jest krótki, a stopień ich skomplikowania (w rozumieniu: wykorzystania specjalistycznej wiedzy) – wysoki. Pozwala to szybko reagować na zmieniające się warunki na rynku, zmniejszać ryzyko i wreszcie – dostarczyć produkt szybciej od konkurencji.

W pracy Scrum Masterów przydaje się umiejętność szybkiego podejmowania decyzji i wyciągania rozwiązań problemów „z kapelusza”. Dlatego wielu z nich zaczynało jako analitycy czy Product Managerzy. Ewelina nie jest wyjątkiem. Tyle że najpierw pracowała w ogromnym międzynarodowym koncernie i tam zetknęła się z… dyskryminacją ze względu na płeć. – Denerwowało mnie, że „naturalnie” przyjmowałam rolę lidera w zespole, a formalnie to stanowisko dostawał jakiś facet. – mówi poirytowana. – Ale jeśli kocha się to, co się robi – nie można się poddawać. Niestety, ta walka o siebie często wiąże się z tym, że kobiety w IT muszą pracować ciężej, żeby osiągnąć tę samą pozycję, co ich koledzy:  – Dlatego wiele z nas potrzebuje wsparcia. Na szczęście, ja je dostałam. Mam cudownego partnera, który wspiera mnie w rozwoju mojej kariery i wychowywaniu naszych dzieci.

Ewelina podkreśla, że warto dłużej poszukać swojego miejsca na rynku, jeśli w dotychczasowy miejscu pracy nie da się zrealizować swoich celów. Sama jest dziś jest zatrudniona w mniejszej spółce, w której panują modne obecnie „luźne” standardy zarządzania personelem. W dniu, gdy się spotkałyśmy, pracownicy wszystkich oddziałów jej firmy na świecie mieli służbowy lunch inspirowany kulturą jednego z państw, w których firma działa (tym razem miała to być Kolumbia, ale z braku kolumbijskich knajp w stolicy, warszawski oddział poszedł do… meksykańskiej). Tak jest co miesiąc. – W mniejszym środowisku łatwiej też wdrożyć Scrum, który, jeśli ma działać, musi opierać się na dobrych relacjach między pracownikami. – uważa Ewelina (choć tu opinie są podzielone, bo słychać też głosy, że w małych firmach Scrum Masterem bywa ktoś, kto pełni w zespole jakieś dodatkowe role, np. testera, i wtedy różnie wychodzi mu pośredniczenie między zespołem deweloperskim, którego de facto jest członkiem, a Product Ownerem).

Choć ma dużo pracy i rodzinę, Ewelina chętnie angażuje się w inicjatywy na rzecz kobiet w IT. Uważa, że jest ich w tej branży za mało, również w roli Scrum masterów. A to, jak sama mówi – „fajne zajęcie dla kobiety”, bo łączy w sobie zarządzanie, rozwiązywanie problemów i komunikację z ludźmi.

Według niej, jeśli ktoś chce zostać Scrum Masterem, a do tej pory wykonywał całkiem inny zawód – ma szanse. Warto jednak już w liście motywacyjnym czy na rozmowie z rekruterem wspomnieć o tym, jakie cechy charakteru czy dotychczasowe doświadczenia zawodowe czynią z nas właściwego kandydata do pracy na tym stanowisku. – Nie bój się wyzwań. Może masz doświadczenie przy zarządzaniu innymi projektami? – zachęca Ewelina. Uważa, że w jej fachu istotniejsza od „twardych” umiejętności z zakresu IT, jak choćby znajomość języków programowania – jest zdolność organizowania pracy w zespole i szybkiego zdobywania nowych wiadomości z dziedziny biznesu, zarządzania procesami i technologii. – Trzeba być na bieżąco z tym, co się dzieje na rynku. – radzi. – Może mniejsze firmy z mniejszym budżetem szukają Scrum Masterów lub kierowników projektów, i tam będziesz mogła zdobyć doświadczenie, które powoli ci pójść dalej? Oczywiście, są na rynku oferty pracy, z których – jak uważa Ewelina – bije „totalnie niezrozumienie” roli Scrum Mastera. Pokazuje na telefonie screena z takim ogłoszeniem. Firma szuka osoby bez doświadczenia Scrum masterskiego, wymaga za to od niej… pięciu lat stażu jako Java developer.

Jej przełożeni nie oczekują takich umiejętności, ale za co cenią akurat ją, przekazali jej kiedyś w mailu. Ewelina uśmiecha się szeroko: – Napisali mi, że jestem taką „Scrum mamą”, która opiekuje się zespołem i dba o fajną atmosferę pracy. Dla mnie to największy komplement.

Karolina Wasielewska

Pracuję w radiu i od czasu do czasu w prasie. Lubię: jesień, książki Lema, sporty przeróżne, koty, niespieszne pichcenie w wolne dni, czerwone wino, wesołe miasteczka, historie o superbohaterach, czasami Beastie Boys, a czasami Dianę Krall. Nie lubię: upałów, agresji, gotowania w pośpiechu i wielu innych rzeczy, których nie lubię, więc nie chcę nawet o nich pisać.