Kobiece forum w „męskich” branżach

Ewelina Betiuk

Ewelina Betiuk długo mogłaby mówić o powodach, dla których po prostu musiała założyć FORKO, czyli Forum Kobiet w Infrastrukturze i Transporcie. Ona sama zawsze była “kobietą w męskim świecie”. – Odkąd postanowiłam, że pójdę do Akademii Morskiej, słyszałam ciągle: “No coś ty. To jest dla facetów”. – opowiada blondynka o delikatnych rysach, mama dziewięcioletniej Hani. Nie tylko po Akademii Morskiej, ale również po Studium Wojskowym przy Akademii Morskiej w Szczecinie oraz Szkole Głównej Służby Pożarniczej.

Ewelina robiła w życiu różne rzeczy, od dokowania ciężarówek na pokładzie samochodowym promów pasażerskich poprzez pracę w zespole sprzedaży ekskluzywnej inwestycji mieszkaniowej aż po swoje obecne zajęcie: jest dyrektorem zarządzającym pionu mediów i konferencji w Zespole Doradców TOR. Wraz z ponad 20-osobowym zespołem tworzy jedno z największych wydawnictw branżowych związanych z transportem i infrastrukturą w kraju. – Na każdym z etapów kariery byłam jedyną albo jedną z nielicznych kobiet. Czułam, że musi nas być więcej. – tłumaczy. – Poza tym, ile razy szłam porozmawiać z jakimś starszym od siebie mężczyzną na tematy służbowe, czułam się, jakbym musiała się przed nim sprawdzić, udowodnić, że jestem tak samo dobra. Dlatego celem FORKO jest po pierwsze networking i “policzenie się”, po drugie – to, żeby kobiety mogły i chciały współpracować z innymi kobietami. Bo przecież są do tego znakomicie przygotowane: – To nie jest nawet kwestia statystyk, z których wynika, że jesteśmy lepiej wykształcone od mężczyzn. Widzę, że dziewczyny interesują się różnymi rzeczami, rzadko poprzestają tylko na pracy. Sama ciągle się uczę o kolejnictwie, infrastrukturze, nowych technologiach, no i oczywiście technikach sprzedażowych oraz marketingowych. Dużo mnie to kosztuje, ale chcę być dobrze przygotowana do wykonywania swojej pracy.

Marynarski mundur powiesiła w szafie, kiedy przeniosła się do Warszawy, żeby zacząć pracę w dużej irlandzkiej firmie deweloperskiej. Tam też założyła rodzinę. Jej córka była jedną z inspiracji do założenia FORKO: – Zrobiłam to z myślą o przyszłych pokoleniach kobiet. Nie chcę, żeby też musiały przebijać się przez szklany sufit. O Hani mówi: – Może nie mam dla niej tyle czasu, ile powinna mieć “idealna” mama, ale pogoń za ideałem to bzdura. Ona widzi, że robię to, co kocham, i dzięki temu też jestem szczęśliwa. Mamy świetne relacje.

Forum powstało w 2015 roku. Początki były skromne: jedna konferencja, na której udało się zapełnić pół auli na Politechnice Warszawskiej (Ewelina z dumą dodaje, że na kolejnej była już prawie cała aula). – Nie jestem żadną panią prezes, dlatego uznałam, że muszę się świetnie przygotować, żeby dobrze wypaść, będąc “jakąś tam Eweliną”. – wspomina. Zamknęła się na kilka dni w domu, żeby oglądać przemówienia m.in. Hillary Clinton, aby perfekcyjnie przygotować się do pierwszego wystąpienia publicznego, w dodatku przed tak zacnym gronem”. Dziś widzi, że w takich sytuacjach denerwują się i nowicjuszki świeżo po studiach, debiutujące w branży, i prezeski z wieloletnim stażem. Bo do FORKO udało się przyciągnąć sporo “dużych” nazwisk: – Jedna kobieta sprowadza kolejne, i tak na naszych spotkaniach zaczęły bywać szefowe ważnego przewoźnika kolejowego i firmy budowlanej, dziewczyny odpowiedzialne za utrzymanie części serwisowej przy produkcji pociągów czy menedżerki kierujące placami budów. Żeby do nas dołączyć, trzeba działać w naszych branżach i przyjść na któreś zw spotkań. Jak dotąd przewinęło się przez nie około 300, 400 kobiet.  Wśród nich – również spora grupa dziewczyn, które tworzą innowacje.

Ania

Jedną z nich jest Anna Tryfon-Bojarska. Kieruje Zespołem Innowacji i Technologii w Centrum Badań i Innowacji w Skanska SA. Razem opracowują i wdrażają nowe rozwiązania z obszaru Budownictwa 4.0. Chodzi o wykorzystanie w branży nowych technologii, od inteligentnych materiałów poprzez automatykę aż po wizualizacje VR. Przykładem jest Inteligentny Kask, owoc współpracy z zewnętrznymi partnerami: Nasz zespół działa nietypowo, jak na branżę budowlaną (która jest jedną z najbardziej konserwatywnych na rynku  i rzadko sięga po innowacje – przyp. autorki). Tworząc nowe rozwiązania i produkty,  współpracujemy z wyższymi uczelniami, parkami technologicznymi, inkubatorami przedsiębiorczości, najbardziej innowacyjnymi przedsiębiorstwami i startupami. – opowiada Ania.

I tak inteligentny Kask został stworzony wspólnie przez firmy Skanska SA, Skanska Property, Intel i Cybercom. Wygląda jak zwykły kask, który nosi się na budowie dla bezpieczeństwa. Z tyłu ma jednak małą czarną skrzyneczkę: – Znajduje się w niej czujnik, który rejestruje, gdzie pracownik znajduje się na terenie budowy, i czy ma na głowie kask, oraz wysyła alert, gdy odnotuje uderzenie w niego czy inną nietypową sytuację. – tłumaczy Ania. Dzięki temu nadzór budowy i Koordynatorzy BHP w czasie rzeczywistym dostają informację o ewentualnym zagrożeniu. A pracownik, jeżeli źle się poczuje, może nacisnąć przycisk, który zaalarmuje te służby. Ten sygnał pozwoli również namierzyć go w konkretnym miejscu. – Dzięki temu czas potrzebny na reakcję i pomoc pracownikowi skraca się do minimum. To czas, który może uratować ludzkie życie. – wyjaśnia Ania.

Rozpoczęcie testów Inteligentnego Kasku na Projekcie Skanska Generation Park w Warszawie (pierwsza od lewej – Anna Tryfon-Bojarska)

Budownictwo jest branżą, w której zdarza się najwięcej wypadków. W zeszłym roku w Polsce życie straciło 51 jej pracowników. Wiadomo, to praca z wielkogabarytowymi elementami, przy ciężkim sprzęcie, na dużych wysokościach i często w trudnych warunkach pogodowych. Dlatego zespół Ani koncentruje się na technologiach wspierających bezpieczeństwo, ale zajmuje się też m.in. rozwiązaniami przyjaznymi dla środowiska (budownictwo przoduje również w wykorzystaniu naturalnych surowców nieodnawialnych).

Kiedy przymierzam Inteligentny Kask, czuję się tak, jak w każdym innym plastikowym kasku. Skrzyneczka z tyłu jest praktycznie niewyczuwalna i nie zmienia znacząco jego ciężaru: – O to nam chodziło. Chcemy, żeby ktoś, kto pracuje na budowie i do tej pory nosił zwykły kask, nie odczuł różnicy. – mówi Ania. W tej chwili na placu budowy kompleksu biurowego Generation Park przy Rondzie Daszyńskiego w Warszawie inteligentne kaski testują pracownicy różnych szczebli, od nadzoru po robotników. -Aktualnie pracujemy nad ustawieniem czujników tak, żeby reagowały na mocniejsze uderzenia, ponieważ przy maksymalnej wrażliwości zarejestrują nawet drobny bodziec, którego sam pracownik nie poczuje i który nie wyrządzi mu żadnej krzywdy. – tłumaczy Ania. Już nie w skrzyneczce, ale w górnej części kasku, która styka się z głową, znajduje się termometr. Odnotowuje zmiany temperatury w tym miejscu i reaguje na jej zbyt gwałtowny skok. Dzięki temu można szybko zareagować, kiedy pojawia się groźba udaru słonecznego, jednej z najczęstszych przyczyn wypadków na budowach. – Nad tymi rozwiązaniami pracowało wielu specjalistów z części budowlanej i deweloperskiej naszej firmy. Eksperci od innowacji, technologii, digitalizacji i BHP tworzą interdyscyplinarny zespół projektowy. Wcześniej wszyscy brali udział w warsztatach kreatywnego myślenia, na których omawialiśmy z naszymi partnerami biznesową potrzebę stworzenia Inteligentnego Kasku. – podkreśla Ania.

Kolejnym pomysłem jest skomunikowanie czujników w kaskach z tymi, które będą instalowane np. na maszynach pracujących na budowie, takich jak koparki. – Dzięki temu, gdy pracownik podejdzie zbyt blisko miejsca, gdzie taka maszyna pracuje, i narazi się tym samym na niebezpieczeństwo, operator maszyny otrzyma informację o zagrożeniu. Inteligentny Kask wyemituje np. sygnał dźwiękowy. Czy osoba pracująca na dole i operator nie powinni się po prostu zobaczyć? Tak się może wydawać laikom. Ania pokazuje mi film nakręcony na budowie z kilku perspektyw w technologii VR. Jeśli użytkownik wybierze “punkt widzenia” operatora koparki, który siedzi w kabinie na maszynie, szybko się przekona, że z góry nie widać ludzi na ziemi, choć stoją tuż obok koparki. Z kolei, gdy wybierzemy perspektywę człowieka, który znajduje się na ziemi, w zasięgu pracującej maszyny, stwierdzimy, że nie zawsze będziemy ją w stanie zobaczyć czy usłyszeć (na budowie otacza nas sporo głośnych dźwięków). Pracownicy widzieli ten film na organizowanym w firmie Tygodniu Bezpieczeństwa.

Ania i jej zespół  w swojej pracy posługują się nie tylko VR, ale również AR (“rozszerzona rzeczywistość”). Pozwala ona wizualizować projekty, których jeszcze nie ma: w specjalnym hełmie można je zobaczyć na dowolnej płaszczyźnie i w terenie w skali 1:1. – Dzięki temu klient, projektant czy pracownik budowy może obejrzeć to, co już jest wykonane, ale z elementami, których jeszcze fizycznie nie ma na budowie. – opowiada Ania.

Jak to się robi? Przede wszystkim, trzeba być interdyscyplinarnym. Ania po studiach na Wydziale Geologii Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie ukończyła Geologię Inżynierską oraz Geochemię, Mineralogię i Petrologię, trafiła na pierwszą w życiu budowę. W tym samym czasie rozpoczęła studia w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie na kierunku zarządzanie. Powstawały wtedy drogi na Euro 2012. – Wtedy po raz pierwszy zobaczyłam skalę takich projektów. Plac budowy to nawet kilkanaście lub kilkadziesiąt kilometrów. Zdałam sobie sprawę, że to wielkie wyzwanie w zakresie bezpieczeństwa pracy, bo wypadki mogą się zdarzyć w dużej odległości od biura budowy.

Ania na budowie Lotniska La Guardia w Nowym Jorku

Od zawsze interesowały ją nowe technologie. Pracowała w kilku działach, dzięki czemu miała możliwość poznania pracy z projektem z każdej strony. Podpatrywała, co robią inni, zadawała pytania. Jak podkreśla, praca w Skanska to nie był przypadkowy wybór: – Czytałam o ich polityce wobec kobiet i trosce o środowisko. Zależało mi na tym, żeby pracować w firmie, która kieruje się wartościami podobnymi do moich.

Nie boi się poszukiwać nowych dróg i eksperymentować, ale nie zawsze chce „wyważać otwarte drzwi”. Zauważa, że Inteligentny Kask mógł  powstać już wtedy, kiedy zaczęto produkować auta z czujnikami parkowania. – Innowacja to nie zawsze jest coś, co wymyślasz od podstaw. Czasem nie ma takiej potrzeby, bo coś, na co wpadł ktoś inny, w innej branży, przy twoim projekcie budowlanym również zadziała. – mówi. Jej zdaniem, różnorodność i otwartość to klucz do sukcesu. Dlatego połowa jej zespołu to kobiety (a taka proporcja w budownictwie to ciągle rzadkość).

Dlaczego zaangażowała się w działalność FORKO? – Nie ma co się oszukiwać, pracuję w środowisku, w którym kobiet jest mało. FORKO stwarza możliwość integracji tych, które działają w branży. Spotykamy się networkingowo, dzielimy wiedzą i doświadczeniami, wspieramy w trudnych momentach i inspirujemy. To unikatowa inicjatywa, bardzo ważna dla każdej z nas. – wyjaśnia.

Miłka

Bogumiła Raulin jest dość mocno zajęta, ale przyznaje wprost: – Jestem przede wszystkim mamą. Może to brzmieć nietypowo jak na kogoś, kto w środowisku zawodowym jest znany jako autorka innowacyjnego projektu elektrohydraulicznego rozjazdu dla kolei dużych prędkości, a w mediach promuje swój projekt zdobycia Korony Ziemi. – Szkoda, że moja doba nie ma 72 godzin. – wzdycha mama 11-letniego Jeremiego, magister inżynier trakcji kolejowej i autorka projektu “Siła Marzeń – Korona Ziemi”.

Przyznaje jednak, że takie życie wybrała. W ciągu dnia pracuje i opiekuje się synem, w nocy – buszuje po sieci, pozyskując sponsorów na swoje wyprawy i pogłębiając wiedzę na temat gór, które zdobywa. Już nie pamięta, kiedy spała dłużej, niż 6 godzin “longiem”. Kondycję szlifuje, biegając (również maratony), ale nie robi tego według ustalonego grafiku, bo nie ma na to czasu.

W kolejnictwie znalazła się dlatego, że była dobra z przedmiotów ścisłych, a siostra, która sama nie dostała się na studia, poradziła jej: “Miłka, nie idź do liceum. Po technikum będziesz miała zawód, a na studia pójdziesz albo nie, ale nie zostaniesz z niczym”. Marzyła o lotnictwie, ale mieszkała w Gdańsku, Dęblin był za daleko. Technikum elektroniczne, do którego trafiła w ramach drugiego wyboru, było prawdziwą “szkołą życia”. – Ja i sami faceci. Myślę, że tam nauczyłam się walczyć o swoje. Chłopakom się wydawało, że ja będę wszystko za nich załatwiała, wszystko zorganizuję. Zaczęłam się stawiać. I wiesz co? To mnie ukształtowało, dzięki temu jestem teraz tym, kim jestem. – mówi Miłka. Przyznaje jednak, że nieustraszona była już wcześniej. Miała 13 lat, gdy “pożyczyła” auto rodziców. Przejażdżkę zakończyła na drzewie, ale nie zniechęciło jej to do dalszych przygód.
Studiowała elektrotechnikę – zaczęła na Politechnice Gdańskiej, a kończyła już w Warszawie, gdzie przeprowadziła się “z miłości”. Kolejnictwo było praktycznym wyborem. – Wchodziliśmy do Unii, a w Polsce kolej i i infrastruktura były w nie najlepszym stanie. Miałam ochotę coś poprawić. Poza tym, jestem z rodziny muzyków. Nie chciałam, jak moi rodzice, mieć w lodówce światła i jajka. – tłumaczy. Kolejną “lekcją życia” okazała się pierwsza praca. Jej szef, Hiszpan, miał nowatorskie podejście do zarządzania ludźmi. – Mówił mi: “Miłka, powiedziałem klientom, że załatwiłem im spotkanie z zarządem PKP PLK. Zorganizujesz to, prawda?”. No i wtedy już nie miałam wyjścia, po prostu działałam. Jednocześnie wdrażała wtedy swój pierwszy nowatorski produkt. Była to sieć trakcyjna i izolatory sekcyjne dla pociągów dużych prędkości, których jeszcze nie było w Polsce. Na swojej “debiutanckiej” prelekcji opowiadała starszym i dużo bardziej doświadczonym kolejarzom o czymś, o czym nigdy dotąd nie słyszeli: – Nowości technologiczne to mój konik. Wyszukuję sobie produkt, który może być przydatny na polskim rynku kolejowym, robię research na jego temat, pytam specjalistów i starszych kolegów, czy jest na niego zapotrzebowanie, sprawdzam, jak dostosować go do naszych realiów, a potem go wdrażam i sprzedaję!

Oficjalna nazwa jej najnowszego projektu to “zintegrowany napęd elektrohydrauliczny”. Zintegrowany, bo Miłka pracuje w spółce produkującej napędy zwrotnicowe i wdraża go wspólnie z firmą TrackTec, która z kolei robi rozjazdy. Kupić będzie więc można napęd wraz z dopasowanym do niego rozjazdem. – Zintegrowany system umożliwia automatyczne podbijanie torowiska (zwykle robią to osobne maszyny, tzw. podbijarki – przyp. autorki), tak, że pociągi mogą się rozpędzić do prędkości, z jakimi nie jeździły jeszcze w Polsce – 250 km/h. We Włoszech udało nam się wykonać testy do 400 km/h. – tłumaczy Miłka.

Jej projekt zostanie dopuszczony do eksploatacji, jeśli przejdzie testy – najpierw w fabryce, potem na poligonie – m.in. pod kątem bezpieczeństwa, wytrzymałości czy odporności na różne temperatury.

Miłce udaje się łączyć pracę na etacie z projektem zdobycia Korony Ziemi, który w tym roku dostał honorowy patronat Ministerstwa Sportu i Turystyki. Do zdobycia został jej Mount Everest. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w wieku 34 lat zostanie najmłodszą Polką, której udało się wejść na 7 najwyższych szczytów świata: – Instalujemy teraz rozjazd, a potem przez 9 miesięcy ktoś inny będzie się nim zajmował. Ja mogę sobie spokojnie wyjechać. – mówi ze śmiechem. Góry kocha od zawsze. Od zawsze też chodziła po nich sama.

Miłka Raulin

W 2011 r. zdobyła Kilimandżaro i, stojąc na szczycie, postanowiła: “Zrobię Koronę Ziemi”. – To jest do ogarnięcia, jeśli podzielisz to na małe odcinki. W tym roku jedna góra, za jakiś czas kolejna. Ważna jest kondycja, ale też głowa. – podkreśla. – W górach, jak i w życiu, poza doświadczeniem, dobrą kondycją fizyczną i psychiczną oraz zdrowym rozsądkiem – liczy się intuicja. Dlatego, jeśli pogoda nie sprzyja, wracam do bazy i czekam. W trakcie moich wypraw kilka razy przydały mi się zresztą inżynierskie umiejętności. A to trzeba było namiot naprawić, bo połamał się stelaż, a to rozkręcić kuchenkę paliwową, bo się zapchała. Bywały i bolesne nauczki, np. na Denali miałam zdecydowanie za ciężki plecak, 24 kg. Wysiadły mi mięśnie karku. Musiałam podtrzymywać głowę kijkiem.

Miłka z synem w base campie na Mount Everest

Co do równowagi w życiu, “nic na siłę”. Miłka stara się spędzać jak najwięcej czasu z synem – na szczęście, udało się go przekonać do sportu. Razem biegają i jeżdżą na rowerach, a w tym roku zrobili razem „podejście” pod Everest: byli w base campie na wysokości 5300 m n.p.m. – Chciałam pokazać Jeremiemu, gdzie będę w przyszłym roku. Miłkę wspiera również jej partner Marek Wybraniec, który jest maratończykiem i autorem jej planu treningów. A zawodowo – dziewczyny z FORKO, z założycielką Eweliną na czele. – Dziewczyny muszą trzymać się razem! – podkreśla Miłka.

Epilog

Ewelina wierzy, że nie trzeba być “super kobietą”, żeby połączyć różne role i wartości. Wystarczy robić coś, co się kocha, i nie napinać się, żeby być świetną we wszystkim. – Jesteśmy dobre! Ale musimy wierzyć w siebie i być solidarne. Dlatego plan jest taki, żeby FORKO nagradzało swoje członkinie za różne osiągnięcia, od wynalazków po świetnie zrealizowane kampanie marketingowe. Następny plan na przyszłość to założenie stowarzyszenia, które wspierałoby kobiety z branż infrastruktury i transportu na każdym szczeblu kariery zawodowej.

Karolina Wasielewska

Pracuję w radiu i od czasu do czasu w prasie. Lubię: jesień, książki Lema, sporty przeróżne, koty, niespieszne pichcenie w wolne dni, czerwone wino, wesołe miasteczka, historie o superbohaterach, czasami Beastie Boys, a czasami Dianę Krall. Nie lubię: upałów, agresji, gotowania w pośpiechu i wielu innych rzeczy, których nie lubię, więc nie chcę nawet o nich pisać.