Kolorowe Marchewki

fot. European Business Review

14. stycznia podopieczne programu Big Accelerator staną przed wyzwaniem. Zaprezentują swoje pomysły i dorobek założonych już przez siebie firm potencjalnym inwestorom. „Podopieczne”, bo projekt jest adresowany tylko do kobiet, i to do wybranej grupy kobiet – Latynosek i Afroamerykanek. Ma je wspierać w zakładaniu i rozwijaniu spółek w sektorze nowych technologii.

Kontrowersyjne? Sama tak pomyślałam. A wyartykułował to znajomy, bynajmniej nie rasista czy szowinista: „A co by było, gdyby ktoś wymyślił podobny program dla białych facetów?”. Rozpętałoby się piekło, i sama na Girlsgonetech.pl byłabym w awangardzie tego „rozpętywania”.

Tylko że biali faceci nigdy i nigdzie nie byli dyskryminowani (choć Eminem miałby inne zdanie). Inaczej niż podopieczne funduszu venture capital Harriet Angels i adresatki programu Big Accelerator. Ten pierwszy – oferuje wsparcie finansowe i know-how kolorowym kobietom zakładającym start-upy w sektorze technologicznym. Drugi – to coś w rodzaju „strefy ekonomicznej” w Atlancie, gdzie takie firmy mogą się rozwijać i współpracować. Na czele obu stoi Kathryn Finney, prezeska firmy Digital Unidivided i jedna z najbardziej wpływowych Afroamerykanek w branży. Kiedy 10 lat temu zaczynała karierę blogerki modowej, wzięła udział w programie wsparcia dla założycieli start-upów:  -Po raz pierwszy w życiu czułam się niewidzialna! Byłam jedną z czterech kobiet i jedyną kolorową w 50-osobowej grupie. Pomyślałam: „Skoro dotarłam tak daleko i nadal mi się to przytrafia, co się dzieje z innymi osobami podobnymi do mnie?”. Z badania #ProjectDiane, które jej firma Digital Undivided opublikowała w zeszłym roku, wynika, że w amerykańskim odpowiedniku KRS-u zarejestrowane są tysiące strat-upów działających w sektorze technologicznym – ale tylko 88 takich firm założyły reprezentantki mniejszości rasowych! Według Finney, to między innymi dlatego, że pozostają one „niewidzialne” dla funduszy venture capital. Na stronie Harriet Angels czytamy, że w latach 2012 – 2014 taką pomoc dostało niemal 11 tys. młodych przedsiębiorstw, w tym tylko 24 (2 proc.) zarządzane przez ciemnoskóre kobiety. To nie tylko niesprawiedliwe, ale również szkodliwe dla gospodarki. Okazuje się bowiem, że Latynoski i Afroamerykanki nie boją się przedsiębiorczości: szefują 80 proc. nowych spółek zakładanych w USA przez kobiety (przy czym mowa tu o różnych branżach, nie tylko technologicznej). Łączny dochód firm, na czele których stoją, to 140 mld dolarów! W rozmowie z magazynem Deltaskymag Finney powołuje się jednak na gorzkie dane z raportu Global Policy Solutions: -Nasza gospodarka straciła ponad 300 miliardów dolarów właśnie przez to, że nie pomaga kolorowym przedsiębiorcom. Powtórzę: nie inwestując w ich rozwój, tracimy pieniądze!  

Wśród Harriet Angels znaleźli się sama Finney, ale też Jason Calacanis, który zainwestował w Ubera i 150 innych start-upów, współzałożyciel WordPressa Matt Mullenweg, Sara Weinheimer z Goldman Sachs, która wspiera firmy zakładane przez kobiety, Jeff Morris Jr., jeden z autorów sukcesu Tindera, czy Thelma Bataille, weteranka marketingu z Doliny Krzemowej.

Czy to, że na ich pomoc mogą liczyć tylko Latynoski i Afroamerykanki, jest niesprawiedliwe? Jeśli ich firmy rzeczywiście nie są dostrzegane przez duże fundusze venture capital, może ma to sens. Nie wiemy jednak nic o tym, czy kobiety, które zgłosiły się do Harriet Angels, wcześniej próbowały szczęścia w innych tego typu podmiotach. One same nie pojawiają się w mediach, w przeciwieństwie do wszędobylskiej i obsypywanej nagrodami Finney. Może więc chodzi nie tyle o dyskryminację (choć dane ją pokazują), co o chęć „policzenia się”, współpracy albo podzielenia się doświadczeniami z innymi kolorowymi prezeskami? U nas dziewczyny w branży zrzeszają się w Geek Girls Carrots, Women in Technology czy Girls in Tech, nie tylko dlatego, że czuły czy czują się dyskryminowane, ale także z potrzeby stworzenia „damskiego klubu”, zawierania przyjaźni i poszukiwania zrozumienia dla swoich problemów u innych kobiet w branży. W USA działają podobne organizacje dla reprezentantek mniejszości rasowych – jak Ola Initiative czy Women of Colour in Tech. A jeśli kogoś kłuje to w oczy jako zbyt „poprawnościowe” czy wręcz rasistowskie w drugą stronę? Najwyraźniej uważa, że żyjemy w świecie równych szans. I byłoby pięknie, gdyby miał rację – również dla gospodarki Stanów Zjednoczonych, która „urosłaby” o 300 mld dolarów.

Karolina Wasielewska

Pracuję w radiu i od czasu do czasu w prasie. Lubię: jesień, książki Lema, sporty przeróżne, koty, niespieszne pichcenie w wolne dni, czerwone wino, wesołe miasteczka, historie o superbohaterach, czasami Beastie Boys, a czasami Dianę Krall. Nie lubię: upałów, agresji, gotowania w pośpiechu i wielu innych rzeczy, których nie lubię, więc nie chcę nawet o nich pisać.