Nauka nauki programowania

Natalia Martowska-Sokołowska prowadzi blog BedeProgramistka.pl o nauce programowania, ale inny, niż większość. Nie skupia się na sprawach technicznych (sama przyznaje, że na razie za mało o nich wie), tylko na motywacji. Bo uczącym się programowania, jak tłumaczy, takie wsparcie jest bardzo potrzebne – a ona, ze swoim socjologicznym i psychologicznym wykształceniem oraz doświadczeniem pracy Project Managera w agencji marketingowej, wie, jak  radzić sobie z kryzysami. Uczy się frontendu, ale ma za sobą różne doświadczenia zawodowe – prowadziła m.in. sklep internetowy z autorskimi ubrankami dla dzieci. 

Twój blog nosi tytuł “Będę programistką”. To już postanowione?

(śmiech) Na razie chcę nauczyć się JavaScriptu. Do końca maja jestem na kursie, a czy potem pójdę na staż do jakiejś firmy IT – czas pokaże. Na razie, do września, jestem na urlopie macierzyńskim. Nie myślę bardziej konkretnie o swojej przyszłości zawodowej, bo w tym momencie czuję się przede wszystkim mamą.

To skąd ta nazwa?

Zeszłego lata zaczęłam się zastanawiać, czy nie zacząć czegoś nowego. Postanowiłam zająć się frontendem, bo wcześniej tworzyłam już strony internetowe, opanowałam trochę WordPressa i HTML. Jestem człowiekiem czynu, więc 25. lipca wpadłam na ten pomysł, a 26. miałam już bloga 🙂 Ani przez moment nie brałam pod uwagę innej nazwy.

To miała być motywacja? Na zasadzie: skoro już zdeklarowałam się przed innymi, że będę programistką, to nie wypada się rozmyślić?

Początkowo myślałam, że będę prowadziła dziennik swojej nauki programowania. Dlatego zaczęłam od wpisów “Tydzień pierwszy”, “Tydzień drugi”, z podsumowaniem tego, czego się przez ten czas nauczyłam. Jednak, im lepiej posługiwałam się narzędziami SEO, tym bardziej popularny stawał się mój blog. Ludzie zaczęli do mnie pisać, ale niekoniecznie z pytaniami technicznymi. Wielu z nich chciało wiedzieć, od czego zacząć naukę programowania, co to właściwie jest ten frontend, co mają zrobić, jeśli nie mogą się zmobilizować do pracy nad kodem. Wtedy doszłam do wniosku, że, zamiast skupiać się na treściach technicznych, mogę dać im trochę wiedzy na te “miękkie” tematy, tym bardziej, że mam wykształcenie w tym kierunku.

Nazywałabyś siebie motywatorką?

Wolałabym nie, bo z rolą motywatorki wiąże się ogromna odpowiedzialność. Mogę powiedzieć, że pomagam ludziom, którzy są na tym etapie, co ja, albo chwilę wcześniejszym. Uczę uczyć się programowania.

Zacznijmy od ciebie. Jak wygląda twoja nauka, skoro jesteś zajętą młodą mamą?

Wstaję o siódmej rano i przygotowuję moją czteroletnią córkę Lilianę do wyjścia do przedszkola. Potem spędzam cały dzień z rocznym synem Jeremim. Czas dla siebie mam wtedy, kiedy on śpi. To jakieś półtorej godziny w ciągu dnia. Wtedy albo uczę się kodowania, albo zajmuję się blogiem. Mój mąż i córka wracają do domu późnym popołudniem. Od Liliany słyszę wtedy: “Mamo, pobaw się ze mną”, no i co robić, bawię się 🙂 Wolna jestem znowu koło 20.00. Wtedy mogę poświęcić jakieś trzy, cztery godziny na naukę. Mąż narzeka, że nie mam dla niego czasu, ale też rozumie, że to taki etap w moim życiu.

Zdarzają ci się momenty zwątpienia?

Wiesz, że nie? Bardzo lubię uczyć się programowania. Zresztą, zajmuję się tym od niedawna, więc ciągle działa “efekt świeżości”.

Sama przyznałaś, że piszą do Ciebie “ludzie w kryzysie”. Co doradzasz tym, którzy uczą się kodowania, ale utknęli i już nie są pewni, czy w ogóle powinni się tym zajmować?

Radzę im, żeby zadali sobie pytanie, czy, gdyby cofnęli się do czasu, gdy podejmowali decyzję o nauce programowania, teraz również by ją podjęli? Jeśli odpowiedź brzmi “tak”, to znaczy, że mają po prostu chwilowy przestój. Z programowaniem jest tak samo, jak ze wszystkimi innymi rzeczami, które się lubi. Możesz uwielbiać truskawki, ale, gdybyś jadła je codziennie, też w pewnym momencie miałabyś dosyć i potrzebowałabyś przerwy.

Jeśli natomiast odpowiedź brzmi “nie”, nie ma co się zmuszać do czegoś, co nie daje ci satysfakcji.

Częstym problemem dorosłych, którzy myślą o przekwalifikowaniu się na programistów, jest to, że muszą poświęcić mnóstwo wysiłku i wydać pieniądze na coś, co początkowo nie będzie dawało im tego poziomu życia, do jakiego przywykli. A mają dzieci, kredyty do spłacenia…

Rzeczywiście, na stażu i w pierwszych miesiącach pracy w IT nie ma co liczyć na kokosy. Później ta pensja może wzrosnąć “skokowo”, ale do tego czasu trzeba uzbroić się w cierpliwość. Ja radziłabym zawczasu oszczędzać. Chyba nikt nie rzuca z dnia na dzień dotychczasowej pracy w dniu, w którym postanowił zacząć naukę programowania, bo samo to, żeby dostać pracę jako programista, wymaga czasu. Dopóki jesteś w swojej dotychczasowej branży, odkładaj pieniądze, żeby te pierwsze miesiące, kiedy bardziej się uczysz, niż pracujesz, nie dały ci w kość.

Kryzys motywacji to jedno. Druga sprawa to zła motywacja.

Tak, i takim przykładem są właśnie pieniądze. Jeśli ktoś chce wejść do IT, bo słyszał, że w tej branży dobrze się zarabia, to “na dzień dobry” mocno się rozczaruje. Zresztą, nie wierzę w to, żeby ktoś, kto programowania nie czuje i nie lubi, mógł być dobrym programistą i wejść na ten najwyższy poziom zarobków.

Drugi rodzaj złej motywacji, z którym się spotykam, niestety, często występuje u kobiet. Dziewczyna chce zostać programistką, żeby zaimponować mężowi czy partnerowi. Bo on jest w branży IT, a jej zawód, jaki by on nie był, uważa za gorszy. Albo nawet nie jej facet, tylko ona sama tak o swoim zawodzie myśli.

Co można doradzić takiej kobiecie, może oprócz tego, żeby przemyślała, czy aby na pewno jest w zdrowym związku?

Ja nie doradzam, tylko zadaję pytania. Powiedzmy, że dziewczyna jest przedszkolanką. Pytam, czy lubi pracę z dziećmi, czy odczuwa satysfakcję, kiedy czegoś je nauczy. Bo jeśli tak, to po co ma coś zmieniać? Nie ma zawodów “lepszych” i “gorszych”. To my jesteśmy w czymś dobrzy albo nie, i to my czujemy się szczęśliwi w jakiejś pracy, a nieszczęśliwi w innej.

Co sprawia, że ludzie otwierają się przed Tobą i opowiadają Ci o swoich problemach?

Może to, że nie wciskam im jakichś coachingowych mądrości. Rozmawiam z nimi jako koleżanka, a nie trener personalny.

Na co dzień jesteś dość zajęta. Co robisz, kiedy jakieś zadanie cię przerasta?

Siadam, włączam ulubioną muzykę i myślę o tym, jak to zrobić inaczej. Zwykle zadania, które są ponad nasze siły, są do wykonania, ale wymagają nowego podejścia czy podzielenia na mniejsze odcinki.

Nigdy się nie boisz, że nie dasz sobie z czymś rady?

Raczej staram się dobrze planować. Jestem “chorobliwie” zadaniowa 🙂 Pamiętam, jak planowałam ślub i wesele. Moja ówczesna szefowa zapytała mnie, czy się stresuję. Odpowiedziałam, że nie, bo w najbliższym czasie robię A, później mam w planach B, a na końcu C. I tak wyglądały moje przygotowania. Do innych spraw, również do nauki programowania, podchodzę podobnie.
Na Twoim blogu jest sporo rozmów motywacyjnych z programistkami. Dlaczego to są same kobiety?
Bo kobiet w branży IT jest zdecydowanie mniej i mają większe opory, żeby do niej wejść. Choć powoli zaczynam się zastanawiać, czy to nie jest stereotyp, skoro piszą do mnie mężczyźni, którzy też uczą się programowania i mają różnego rodzaju wątpliwości. Zastanawiam się nad pierwszą rozmową z facetem – programistą.

Wiele jest w sieci blogów, fanpejdży itd. poświęconych nauce programowania. To zawsze działa motywująco, czy może być “przeszkadzajką”?

To zależy od człowieka. Jeśli za dużo czasu poświęcamy networkingowi w sieci, a za mało pracy nad kodem, ustawmy sobie minutnik do gotowania 🙂 Kiedy zadzwoni, kończymy czytać blogi czy oglądać tutoriale na YouTube i zabieramy się do roboty.

Z drugiej strony, te wszystkie miejsca w sieci są pomocne, nie tylko dlatego, że znajdziemy tam rozwiązanie, gdy utkniemy w kodzie. Wielu początkujących programistów chce poznać inne osoby na tym samym etapie nauki, zobaczyć, czy mają albo miały podobne problemy i wątpliwości, dowiedzieć się, z jakich materiałów korzystają, na jakie meet-upy chodzą.

Znasz się nieźle na narzędziach do promocji bloga w social media. Nie masz oporów przed ich stosowaniem, kiedy piszesz z myślą o ludziach z IT? Ja miewam taką obawę, że oni to wszystko wiedzą i tego nie kupują 🙂

Myślę, że pracownicy IT z długoletnim stażem mało korzystają z branżowych blogów czy grup, bo zwyczajnie nie mają na to czasu i mogą nie czuć takiej potrzeby. Z kolei ci początkujący pewnie są świadomi, że pewne rzeczy robi się dla zwiększenia zasięgów, ale podchodzą do tego ze zrozumieniem. W końcu sami mogliby się nie dowiedziedzieć o naszych blogach, gdybyśmy nie zabiegały o ich popularność.

Jakie są Twoje dalsze plany co do bloga?

Wyjść z nim do realu! W kwietniu planuję “Akademię BedeProgramistka”. To będą warsztaty dla piętnastu osób, w fajnym hotelu ze SPA, które poprowadzi doświadczony programista. Chodzi o zajęcia na luzie, na które każdy będzie mógł przyjść ubrany, jak chce, i nauczyć się podstaw programowania.. Plan jest dość ambitny, bo chciałabym, żeby uczestnicy w jeden weekend nauczyli się tego, co ja przez jedną piątą kursu. A przy tym chodzi o pokazanie im tego work-life balance: możesz się uczyć i poznawać ludzi o podobnych pasjach, jednocześnie odpoczywając.

Karolina Wasielewska

Pracuję w radiu i od czasu do czasu w prasie. Lubię: jesień, książki Lema, sporty przeróżne, koty, niespieszne pichcenie w wolne dni, czerwone wino, wesołe miasteczka, historie o superbohaterach, czasami Beastie Boys, a czasami Dianę Krall. Nie lubię: upałów, agresji, gotowania w pośpiechu i wielu innych rzeczy, których nie lubię, więc nie chcę nawet o nich pisać.