Wszystko zaczęło się od tego, że dziewięcioletnia Samantha coś przeskrobała i dostała „areszt domowy”. Nie mogła oglądać telewizji i grać na konsoli. Co było jej wolno? Zrobić własną stronę internetową. Jej mama, web developerka Bonnie Brennan, postawiła jej tylko jeden warunek: miała nauczyć się tego sama, korzystając z CodeCademy: – Tak zrobiłam. – mówi szesnastoletnia obecnie Samantha Rhodes. – Strona była różowa i cała w zdjęciach małych kotków, ale wszystko na niej działało.
Dziś Bonnie i Samantha prowadzą razem kursy programowania. Założyły organizację Code Bridge Texas, która współpracuje z uniwersytetem stanowym. Uczą HTML/CSS i Angulara. Jeżdżą z wystąpieniami po całych Stanach Zjednoczonych. I nie tylko – we wrześniu pojawią się na warszawskim FRONTEND-CON: – Musiałyśmy wyrobić paszporty, bo nigdy dotąd nie byłyśmy poza USA. – przyznaje Bonnie.
Bo początki tego żywiołowego programistycznego duetu były skromne. Dziesięć lat temu Brennan była sekretarką i zaczynała uczyć się tworzenia stron internetowych. – Bardzo mi się to podobało, ale nie wiedziałam, jak się do tego zabrać. W internecie były różne źródła, a ja nie miałam pojęcia, które są dobre. Poza tym, byłam bez grosza! Nie mogłam po prostu rzucić wszystkiego i wrócić do college’u; sama wychowywałam dwójkę dzieci. – wspomina. Miała już dosyć pracy sekretarki. Kiedy jednak prosiła przełożonych, żeby powierzyli jej jakieś dodatkowe obowiązki, słyszała: „Nie, dzięki, zrób jeszcze jedną kawę”: – Wszystko się zmieniło, kiedy zaczęłam się uczyć HTML/CSS. Nagle zaczęli na mnie patrzeć inaczej. Okazało się, że jako web developerka coś znaczę – mówi nie bez ironii Bonnie, choć w jej nauce programowania nie chodziło tylko o zagranie na nosie przełożonym. Wciągnęło ją to do tego stopnia, że wkrótce zmieniła zawód.
Ale uczyła się dalej. Przed czterema laty jej życie zmienił Angular. Dlaczego? – Bo jest cool! – śmieje się Bonnie. Znowu zetknęła się z problemem braku wiarygodnych źródeł w sieci. Bazowała na „niezbyt dobrym” Angular Docs. Nauczyła się więcej, gdy zaczęła jeździć na meet-upy: – Tym, co mnie zatrzymało przy Angularze po pierwszym okresie zwątpienia, było ngRepeat! – mówi o funkcji „pętli”. Podobno, kiedy pojęła, jak to się robi, reszta przyszła jej łatwo: – Ale nie wiem, czy siedziałabym w nim tak długo, gdyby nie nasza społeczność. Szukając online ratunku, kiedy sama utknęła w kodzie, poznała innych fanów Angulara. Zaczęli się spotykać.
I tu na scenę wraca Samantha. Gdy Bonnie organizowała pierwszy meet-up, poprosiła córkę o pomoc przy prezentacji na temat HTML-a. Nastolatka przygotowała materiały w Power Poincie i wygłosiła brawurowy wykład dla grupy dorosłych: – Byłam pełna podziwu, bo w ogóle się nie spinała. Ja, kiedy przemawiałam publicznie po raz pierwszy, materiał przewidziany na trzy kwadranse przedstawiłam w 10 minut – taka byłam zestresowana! A ona mówiła spokojnie, rzeczowo, od czasu do czasu rzucając jakiś dowcip. Powiedziałam jej w domu: „Wow, ani trochę się nie denerwowałaś”, a ona odparła zdziwiona: „A powinnam?”. – relacjonuje rozmowę z córką Bonnie. – Byłam tak wychowana, żeby nie bać się niczego. – puentuje Samantha.
Nauki Angulara też się nie wystraszyła, choć „na zachętę”… została przekupiona. – Mama obiecała, że da mi laptop. – przyznaje z rozbrajającą szczerością dziewczyna. Podobnie jak Bonnie, wpadła po uszy, kiedy wzięła udział w pierwszym meet-upie w Houston: – Ci ludzie byli tak fajni, że chciałam się uczyć dalej, choćby po to, żeby być w ich środowisku. Do tego doszła chęć tworzenia własnych animacji. To najtrudniejsze, co możesz zrobić Angularem. Dlatego chciałam spróbować. Samantha jeszcze nie wie, czy w przyszłości będzie front-endowcem, jak jej mama. Na razie zrezygnowała ze szkoły, żeby mieć czas na naukę kodowania i udział w spotkaniach: – Uczę się online, w prywatnej szkole na Florydzie. Płacisz czesne, a oni udostępniają w sieci cały program. Dzięki temu mogę wkuwać nawet w trasie, kiedy mam czas i dostęp do wi-fi. – opowiada Samantha. Dumna Bonnie podkreśla, że – dzięki temu indywidualnemu trybowi – jej córka skończy szkołę nieco wcześniej.
Jak wyglądają ich wspólne lekcje programowania? – Zwykle Samantha jest z przodu sali i mówi uczestnikom, co mają robić. Przez to, że jest wyluzowana i ma dystans do siebie, ludzie nie biorą jej za „straszną profesorkę” i od razu nabierają pewności siebie. – tłumaczy Bonnie. Ona w czasie zajęć podchodzi do osób, które się pogubiły, i po cichu im pomaga: – Od początku uczulamy ich na to, że, kiedy mają z czymś problem, nie powinni się bać, tylko podnieść rękę. Nie przerywamy w takiej sytuacji pracy całej grupy; któraś z nas podchodzi do tej osoby i pracuje tylko z nią. – mówi Bonnie. To niby drobiazg, ale, jej zdaniem, takie niuanse mają wpływ na dobre samopoczucie kursantów: – Chciałam uniknąć sytuacji, w której sama kilka razy się znalazłam: utknęłam w kodzie, a wiedziałam, że, jeśli to zgłoszę, cała grupa przerwie pracę i zacznie zajmować się moim problemem. Dlatego siedziałam cicho i czułam się jak idiotka. Według Bonnie, atutem Samanthy jako prowadzącej jest również to, że bez ogródek mówi o własnych błędach. Przyznaje się przed uczestnikami zajęć, co kiedyś sprawiało jej problem, i obraca to w żart.
Dlatego, według Brennan, nie ma nic złego w tym, że amatorzy uczą innych amatorów: – Czasami to nawet lepiej. Kiedy początkujący wyjaśnia coś drugiemu początkującemu, jest większe prawdopodobieństwo, że będą mówić tym samym językiem. Bywa, że zajęcia prowadzi ceniony ekspert, ale przez to są na tak wysokim poziomie, że nic nie rozumiesz. – mówi Bonnie. Jej zdaniem, wystarczy entuzjazm i chęć do nauki, żeby zarazić swoją pasją innych. Koledze, który dopiero zaczął zgłębiać RXjs, powiedziała, żeby przygotował się przez dwa miesiące i zorganizował meet-up. Bo nauki w ogóle nie należy traktować śmiertelnie poważnie – twierdzi Bonnie i jako przykład podaje stronę flexbox Zombies. To kurs flexboxa, czyli jednego z podstawowych narzędzi dla UI designerów, w formie gry, w której poluje się na zombie za pomocą łuku. Jeden z jego twórców Thomas Berluson (samego flexboxa stworzył Dave Geddes) był ostatnio gościem kolejnej konferencji organizowanej przez Brennan.
Na koniec pytam Samanthę, czy – opierając się na własnych doświadczeniach – może doradzić coś rodzicom, którzy chcą uczyć kodowania swoje dzieci: – Myślę, że nic na siłę. Jeśli dzieciak ani trochę się tym nie interesuje, nie ma sensu go zmuszać. Ale gdy ma ochotę zacząć, niech robi coś, co lubi! Twoja córka kocha Barbie? Daj jej stworzyć stronę o Barbie, nawet jeśli sama nie jesteś jej fanką. Według Samanthy, warto też pokazywać dzieciom własne projekty, to, jakie technologie lubimy, do czego je wykorzystujemy: – Ja zaczęłam interesować się Angularem, bo moja mama wracała z meet-upów i od progu wołała: „Hej, zobacz, czego się dzisiaj nauczyłam, to jest naprawdę fajne!”.
Obie uważają też, że warto uczyć kobiety. Nie tylko dlatego, że ciągle stanowią niewielki odsetek programistów (choć na zajęcia Code Bridge Texas, formalnie „dla kobiet”, mogą przychodzić także mężczyźni): – Organizuję te kursy dla dawnej siebie. – przyznaje Bonnie. – Dla dziewczyn, które chcą zmienić swoje życie, ale nie wiedzą, jak, i nie mają za co. Gdybym ja dostała taką pomoc, mogłabym zostać programistką 10 lat wcześniej