Brzydki stereotyp o byciu ładnym

pani

Jakiś czas temu wystąpiłam w Dzień Dobry TVN na jednej kanapie z Karoliną, drifterką, która skończyła studia informatyczne i dziś pracuje w dziale PR pewnego software house’u. Nie sądziłam, że ten siedmiominutowy i, moim zdaniem, średnio udany fragment programu, w ogóle zaistnieje na dłużej w sieci. Tymczasem toczy się wokół niego ciekawa dyskusja m.in. na linkedin.

Otóż mojej koleżance z kanapy obrywa się, bo przyznała wprost, że „świetnie się bawiła na tych studiach”, chodziła w krótkiej spódnicy i przyciągała uwagę mocno nadreprezentowanych tam facetów. A samemu programowi obrywa się za to, że jego twórcy zaprosili pijarówkę (Karolinę) i blogerkę (mnie), a dla prawdziwej informatycznej wymiataczki zabrakło na wspomnianej kanapie miejsca.

Żeby nie było, z drugim zarzutem się zgadzam. Piszę o kobietach w świecie nowych technologii, tak się złożyło, że ostatnio są to głównie dziewczyny związane z „twardym” IT, ale sama jestem raczej obserwatorką tego środowiska. Nie śmiałabym opowiadać w mediach o tym, jak to jest być kobietą w IT, gdybym nie miała relacji moich rozmówczyń z pierwszej ręki. Nadal jednak mogę powoływać się tylko na cudze doświadczenia. Dlatego też uważam, że w DDTVN na pewno zabrakło programistki czy testerki.

Co jednak nie znaczy, że nie powinna się tam była znaleźć Karolina. Może nie jest programistką, ale, żeby robić to, co robi – musi mieć wiedzę o produktach swojej firmy i technologiach jako takich. Coraz więcej osób, z którymi rozmawiam, przyznaje wprost, że w dzisiejszych czasach programowanie służy przede wszystkim celom biznesowym. W moim ostatnim tekście wspominała o tym programistka z krwi i kości, Ania Pietras. Z kolei szefowa działu IT jednego z banków, z którą właśnie rozmawiałam (tekst ukaże się w przyszłym tygodniu), powiedziała mi, że w jej zespole, obok fachowców od kodowania, muszą być osoby, które umieją opowiadać o produktach, „sprzedać” je klientowi. Jeden filar nie istnieje bez drugiego. Dlatego nie wyganiałabym Karoliny z kanapy. W duecie z jakąś programistką mogłaby opowiedzieć o tym, jak wygląda cały ten cykl produkcyjny, bo wielu laików nie zdaje sobie z tego sprawy.

A może, jak mawia Jacek Hugo-Bader, wcale nie tu nas boli. Bo my, zwolennicy równości i różnorodności w świecie nowych technologii, też myślimy stereotypami. „Słuszna” dziewczyna w IT to dla nas geek girl. „Słuszny” pracownik IT to programista. Może podświadomie uważamy, że wygląd modelki i dyplom politechniki nie idą w parze? A przecież ta branża niczym nie różni się od innych. Są w niej kobiety i mężczyźni, którzy studiowali informatykę i zostali programistami, tacy, którzy nie studiowali informatyki, ale nauczyli się programowania, i tacy, którzy poszli na informatykę, ale stwierdzili, że będą robić coś innego albo coś „obok”. Nie ma IT bez Project Managerów, Scrum Masterów czy analityków, ale też ludzi, którzy na końcowym etapie opisują i sprzedają efekty ich pracy. A że ktoś lubi się podobać? To kwestia charakteru. Przecież na samym końcu liczy się dobrze wykonana robota.

Dlatego przyczepiłabym się w tym programie do wielu rzeczy, przede wszystkim – do braku jeszcze jednej osoby na kanapie, ale też długości rozmowy i pewnego jej „rozbałaganienia”. Ale nie oceniałabym stereotypowo nikogo, kto pracuje w danej branży, zwłaszcza jeśli całym sobą demonstruje, że ma gdzieś stereotypy i zwyczajnie stara się być szczęśliwy. I kiedy widzę ten wściekle różowy samochód do driftingu, nie mam wątpliwości, że mu się to udaje.

Karolina Wasielewska

Pracuję w radiu i od czasu do czasu w prasie. Lubię: jesień, książki Lema, sporty przeróżne, koty, niespieszne pichcenie w wolne dni, czerwone wino, wesołe miasteczka, historie o superbohaterach, czasami Beastie Boys, a czasami Dianę Krall. Nie lubię: upałów, agresji, gotowania w pośpiechu i wielu innych rzeczy, których nie lubię, więc nie chcę nawet o nich pisać.