Mała płytka, ogromna zmiana

Robe Getachew prowadzi zajęcia w ramach TME Eduacation dla uczennic z Etiopii

Kenia, Tanzania, Uganda, Ghana, Kamerun, Malawi, Egipt. Od niedawna – także Etiopia i, już poza kontynentem afrykańskim, Indie. – Zajmujemy się edukacją techniczną w rejonach, w których dostęp do wiedzy tego typu jest ograniczony. Mamy nawet osobny dział od tych spraw. – uśmiecha się Agnieszka Jankowska z projektu TME Education.

Transfer Multisort Elektronik to działająca od ponad 25 lat firma z Łodzi, jeden z największych globalnych dostawców komponentów elektronicznych. Swój projekt w krajach rozwijających się realizuje od dwóch lat. Dlaczego akurat tam? – Afryka bardzo prężnie się rozwija: w 2016 r. wśród 20 najszybciej rozwijających się gospodarek świata było 6 krajów afrykańskich. Tylko że takie statystyki nie pokazują, czy za tym rozwojem nadąża społeczeństwo. Problem przede wszystkim młodych Afrykańczyków to brak dostępu do wiedzy i narzędzi, które pozwalałyby im zajmować się elektroniką i hi-tech. Dlatego jako firma o zasięgu globalnym wpadliśmy na pomysł, żeby im to ułatwić. – tłumaczy Agnieszka.

Do afrykańskich szkół i uczelni trafiają zestawy, dzięki którym uczniowie czy studenci mogą nauczyć się m.in. podstaw programowania. W dużym skrócie: TME EDU KIT to narzędzie edukacyjne oparte na płytce Arduino Uno, które posiada wbudowane peryferia.

Uczniowie z Madagaskaru w czasie Arduino Day organizowanego przez TME Education

Wystarczy podłączyć ją do komputera ze środowiskiem programowania, które producent udostępnia za darmo. Płytka jest wyposażona w sensory światła czy temperatury, diody, wyświetlacze, żeby napisany kod przekładał się na coś namacalnego, coś, co można zobaczyć. – opowiada Agnieszka.

Arduino Uno cieszy się popularnością wśród adeptów programowania i elektroniki na całym świecie, natomiast TME EDU KIT jest prosty w obsłudze: – A to ważne, kiedy osoba korzystająca z niego dotąd na kursie zostaje z nim sam na sam. Dzięki internetowej społeczności, która powstała wokół Arduino, można łatwiej realizować samodzielne projekty. Jest kogo poprosić o pomoc.  

Zresztą problemem uczniów w Afryce wcale nie jest brak podstaw teoretycznych. Wielu z nich orientuje się w nowinkach technicznych, tylko nie ma do nich dostępu: – Dlatego prowadzimy zajęcia tak w szkołach,jak i na uczelniach, a nawet w ośrodku dla sierot. Nacisk kładziemy też na szkoły zawodowe, które są w Afryce bardzo popularne. – wyjaśnia Agnieszka.

Kursy prowadzą ambsadorowie i ambasadorki TME Education. To młodzi “lokalsi”, którzy mają własne startupy lub działają naukowo w świecie elektroniki czy nowych technologii. Nie tylko szkolą uczniów, ale też rozwijają sieć kontaktów polskiej firmy z placówkami edukacyjnymi i są twarzami projektu na miejscu. – Zależało nam na tym, żeby to byli ludzie stamtąd. Łatwiej im się porozumieć z tamtejszą młodzieżą, i nie chodzi tylko o brak bariery językowej. Po prostu znają lokalne realia i potrzeby. – tłumaczy Agnieszka. Dodaje, że ambasadorowie ułatwiają kontakty ze szkołami, a te nie zawsze przebiegają bez problemów. Teraz TME Education walczy o zajęcia w szkole dla dziewcząt w Egipcie i ma problem z ogromem biurokracji, bo szkoła jest publiczna. Nawet osobista rozmowa z Ministrem Edukacji Egiptu nie przyniosła skutku. Agnieszka zastrzega: – To nie są przeszkody natury ideologicznej czy religijnej, jak mogłoby się wydawać. Wygląda na to, że jeszcze chwilę nam to zajmie. Nie przejmujemy się tym, bo przyjęliśmy taką metodę, że, jeśli nasze standardowe procedury zawiodą, stosujemy inne. Jak dotąd – z sukcesami, choć zajmuje to więcej czasu, niż byśmy sobie życzyli.

Holitiana (w granatowej koszulce) ze swoimi kursantami

Taką ambasadorką właśnie została Holitiana Arisoa Rafidison z Madagaskaru, dwudziestoletnia studentka telekomunikacji.  TME skontaktowało się z nią po pierwszej edycji konkursu robotycznego First GLOBAL Challenge (FGC) w Waszyngtonie w 2017 r. Brały w nim udział drużyny ze 156 państw, a ich zadaniem było skonstruować i zaprogramować roboty do oczyszczania wody. – Dowiedziałam się więcej o TME i powiedziałam „tak”, choć wcześniej nie sądziłam, że mogłabym kogokolwiek uczyć! – wspomina Holitiana.

Dołączyła do ekipy TME Education wkrótce przed marcowym Arduino Day, który podsumowuje warsztaty i pozwala ich uczestnikom pochwalić się autorskimi projektami. Największe wrażenie zrobił na niej miniłazik z kamerą, który robi zdjęcia i filmy w trudno dostępnych miejscach. – To pokazuje, jak daleko możesz zajść, jeśli naprawdę się tym zainteresujesz. Bo na samych warsztatach uczymy podstaw: jak zaprogramować Arduino tak, żeby stworzyć prosty projekt, np. sygnalizację drogową. Potem jednak wielu uczestników uczy się dalej na własną rękę i z czasem zaczynają robić niesamowite rzeczy. Sama tak miała: Arduino pokazał jej tata, miłośnik nowych technologii, kiedy była w liceum. – Zakochałam się! – wspomina. Teraz chce zarazić tą miłością innych: – Madagaskar to jeden z najbiedniejszych krajów świata. Nowoczesnym sprzętem dysponują francuskie i amerykańskie prywatne szkoły, ale w tych zwykłych raczej nie ma technologicznych nowinek. Dlatego trzeba korzystać z okazji, by pokazać ludziom możliwości, jakie one dają. Praca w technologiach to przyszłość! – uważa Holitiana.

Według niej, najwięcej trudności sprawia uczestnikom kursów programowanie, ale też najwięcej się dzięki niemu uczą: – Nie chodzi o same umiejętności techniczne, ale o to, że, kiedy zaczynasz „myśleć algorytmami”, zmienia się całe twoje życie. – mówi.  Z kolei dla niej jako mentorki wyzwaniem jest opisywanie pewnych procesów językiem prostszym, niż ten fachowy, „inżynierski”. – A to konieczne, bo praca na Arduino wymaga chociaż podstawowej wiedzy z zakresu elektroniki. – tłumaczy.

Cieszy ją, że na kursach pojawia się coraz więcej dziewczyn. Stanowiły połowę uczestników Arduino Day. A jak jest na miejscowej politechnice?  – Lepiej, niż kiedyś, ale nadal jest sporo do zrobienia. Na 30 osób w mojej grupie, tylko pięć to kobiety. Nieco więcej widać ich na kierunkach związanych z rolnictwem czy geologią. 

Do kobiet w swoim kraju chce również trafić ambasadorka z Etiopii, 19-letnia Robe Getachew Birhanemeskel. Jest na kursie ogólnoinżynierskim, po którym wybierze specjalizację na studiach. Arduino sama poznała dzięki kursom TME Education. – Od małego interesowałam się matematyką i fizyką, do czego zresztą zachęcał mnie tata, który wykłada geomatykę. Roboty fascynowały mojego brata, ale był za mały, żeby pójść na zajęcia. Poszłam ja, głównie z myślą o nim, ale samą mnie to wciągnęło. – opowiada. Skończyło się, podobnie jak w przypadku Holitiany, udziałem w First GLOBAL Challenge 0 tym razem w zeszłorocznej, drugiej edycji, w Meksyku. Również do Robe po konkursie odezwało się TME.

Teraz ambasadorka szuka chętnych na zajęcia. – Zaczepiamy ludzi przed szkołami, pokazujemy im materiały, z których korzystamy, i krótko omawiamy, czemu służą te warsztaty. Jest ogromne zainteresowanie, i nie dziwi mnie to. Jeśli umiesz budować i programować roboty, możesz rozwiązać choćby wiele lokalnych problemów. Na FGC konstruowaliśmy robota pozyskującego energię solarną. To przykład idealnego rozwiązania dla Afryki.  – mówi Robe.

Twierdzi, że we własnym kraju, jako przyszła inżynierka, jest trochę wyjątkiem od reguły. – Dziewczyny z miast bez przeszkód realizują swoje, ale ale te ze wsi mają problem nie tylko z edukacją techniczną, ale edukacją w ogóle. Ich rodzinom nie zależy na ich wykształceniu, bo często wolą, żeby wyszły za mąż i zajmowały się domem. Dlatego również na wsiach Robe opowiada o warsztatach. I z zadowoleniem stwierdza, że zgłasza się wiele dziewczyn. – Gdybym była facetem, pewnie rodzice nie pozwoliliby im brać udziału w zajęciach. Ale że jestem kobietą, nie mają z tym problemu. Nawet nie wiedzą, jak bardzo życie ich córek może się zmienić!

Karolina Wasielewska

Pracuję w radiu i od czasu do czasu w prasie. Lubię: jesień, książki Lema, sporty przeróżne, koty, niespieszne pichcenie w wolne dni, czerwone wino, wesołe miasteczka, historie o superbohaterach, czasami Beastie Boys, a czasami Dianę Krall. Nie lubię: upałów, agresji, gotowania w pośpiechu i wielu innych rzeczy, których nie lubię, więc nie chcę nawet o nich pisać.