Elektra, jedyne damskie koło naukowe w Polsce, buduje elektryczny gokart

Koło Naukowe Elektra

Agata Ostolska, Dominika Jarosz i Marta Rychter z obudową gokarta

Obudowa do gokarta jest lśniąca i w kolorze głębokiej wiśni. – Długo zastanawiałyśmy się nad idealnym kolorem. Wbrew pozorom, pomysł różowego gokarta wielu dziewczynom nie do końca się podobał. – tłumaczy Dominika Jarosz. – Ale dyskutowałyśmy, jak się sprawdzą inne kolory, i doszłyśmy do wniosku, że czarny będzie zbyt smutny, a czerwony jest zbyt oklepany… Poza tym, ja lubię różowy!

Dominika jest przewodniczącą Koła Naukowego Elektra – prawdopodobnie jedynego w kraju, którego członkiniami są tylko dziewczyny. Koło jest związane z Wydziałem Elektrycznym Politechniki Warszawskiej i właśnie pracuje nad projektem elektrokonwersji gokarta spalinowego (chodzi o przerobienie jego napędu na elektryczny). W maju przyszłego roku gotowy już pojazd weźmie udział w międzyuczelnianych zawodach we Francji. Gotowy jest już projekt i obudowa. Teraz do dziewczyn spływają paczki z częściami do stworzenia układu napędu. – W następnym tygodniu dotrze do nas silnik – serce naszego projektu. Wraz z każdą kolejną paczką coraz bardziej czuję, że to się uda. Nasz gokart naprawdę pojedzie! – cieszy się Dominika. – Choć do tej pory nie mogę w to uwierzyć, nawet, gdy oddaję sponsorowi kolejne faktury. Kiedy spotykamy się w kawiarni niedaleko Gmachu Głównego Politechniki, Dominika pokazuje torbę z bezpiecznikami, którą właśnie odebrała.

Najpierw Melex, potem Gokart

Elektryczny gokart to drugi projekt Elektry. Pierwszym była modernizacja starego Melexa. Półtora roku temu, gdy do Koła dołączyła Dominika, a potem jej obecne koleżanki, tamten pojazd był już ukończony. Wtedy opiekun Elektry, dr hab. inż. Piotr Biczel, pozyskał dla nowego narybku starego spalinowego gokarta. Fundusze miał wyłożyć sponsor przez fundację, z którą współpracuje Politechnika. – Ostatecznie, gokart został, a pieniędzy nie było. Mimo to, zdecydowałyśmy się go wykonać i zaczęłyśmy szukać innego źródła finansowania. 

 

To duży projekt, który łączy w sobie zagadnienia z różnych dziedzin, takich jak mechanika, elektromobilność czy elektronika. – Dlatego praca nad nim pozwala nam rozwinąć umiejętności zdobyte na studiach i wykorzystać w praktyce naszą wiedzę z zajęć teoretycznych. – mówią dziewczyny.   

Na razie prezentują swój pomysł na targach i imprezach naukowych. Starają się skupiać na “tu i teraz”. Nie wybrały jeszcze imienia dla gokarta (robocza nazwa to “Batmobil”, bo projekt graficzny tak się wielu osobom skojarzył) i nie zdecydowały, która z nich zasiądzie za jego kierownicą w czasie zawodów.

Narodziny Elektry

Elektra powstała w 2016 r. z inicjatywy dr. hab. inż. Piotra Biczela oraz jednej z członkiń wydziałowego koła naukowego ADek, które teraz dziewczyny z Elektry nazywają “bliźniaczym kołem”. Dzielą warsztat i opiekuna z ADka z chłopakami, którzy już wcześniej złożyli dwa gokarty. – Doktor jest dla nas dużym wsparciem – przyznaje Agata Ostolska, wiceprzewodnicząca Elektry. – Koło ma na celu ośmielić dziewczyny, ponieważ często czują się niepewnie na Politechnice, gdzie są w mniejszości. Na moim roku jest około 150 osób, w tym 20 dziewczyn. Dominika mówi wprost: – Ja sama, kiedy zaczynałam studia, myślałam sobie, że przecież nic nie umiem, i krępowałam się pytać o coś czy wykonywać praktyczne zadania już nawet nie przy kolegach, ale na spotkaniach Koła. Teraz widzę to samo u naszych nowych członkiń. Dziewczyny boją się, że zrobią coś głupiego, a przecież każdy ma prawo do błędów. Wszystkie jesteśmy tu po to, żeby się czegoś nauczyć. Brak wiedzy nie jest problemem – ważniejsza jest chęć jej zdobywania!

Koło Naukowe Elektra

Dominika Jarosz na konferencji „Galaktyka Kobiet 2019” w Planetarium Kopernika

Żeby znaleźć się w szeregach Elektry, nie trzeba być ekspertką w danej dziedzinie – wystarczy chęć do działania. W zdobywaniu i rozwijaniu potrzebnych umiejętności pomagają starsze koleżanki, które same wcześniej nauczyły się wszystkiego w Kole.

Elektra nie jest zarezerwowana dla dziewczyn z Wydziału Elektrycznego, choć akurat przewodnicząca i wiceprzewodnicząca studiują na nim Elektrotechnikę. Dominika osobiście zrekrutowała studentkę Inżynierii Chemicznej: – Zobaczyłam jej zgłoszenie i od razu pomyślałam: bateria! I rzeczywiście, dziewczyna przyszła z pomysłem, aby zająć się baterią i poszerzyć swoją wiedzę z tego zakresu. Zadania znajdą się dla różnych kierunków, np. w projektowaniu części pomagają adeptki Mechatroniki. Znajdzie się nawet miejsce dla kogoś totalnie niezainteresowanego techniką – a lubiącego marketing czy PR, o czym później.

Coś do udowodnienia

Nie ma za to szans na ustępstwa, jeśli chodzi o płeć: – Oczywiście, pojawiły się głosy, że dyskryminujemy chłopaków. – przyznaje Dominika. – Naszym celem z pewnością nie jest dyskryminacja kogokolwiek. Koło powstało jednak przede wszystkim po to, żeby motywować kobiety do studiowania kierunków technicznych. Stworzenie zespołu kobiet, które to lubią i chcą rozwijać się w tym kierunku, jest najłatwiejszym sposobem. 

Koło Naukowe Elektra

Dziewczyny z Elektry w czasie rozbiórki spalinowego gokarta

Mimo to ich koledzy nie dają za wygraną: wielu z nich pyta: “Kiedy przyjmiecie mnie do Elektry?”. No i za każdym razem, kiedy Koło ogłasza rekrutację, przychodzi więcej zgłoszeń od chłopaków, niż od dziewczyn.

Choć członkinie Elektry wolą skupiać się na pracy, niż dyskutować o feminizmie, mówią wprost: mamy coś do udowodnienia nie tylko innym, ale też sobie. – Czasami słyszymy od kolegów: “A ten wasz gokart to kiedyś pojedzie?”. Nie do końca wierzą, że nam się uda. – przyznaje Agata. Dołączając do koła nie myślałam, że wykonanie gokarta pochłonie tak dużo czasu. Sama część projektowa zajęła kilka miesięcy. Potem trzeba zdobyć fundusze – i znaleźć czas, a przecież wszystkie studiujemy i niektóre z nas dodatkowo pracują. – zaznacza Dominika. 

Kto jest kim w Elektrze

Ani ona, ani Agata nie opowiadają o sobie, że “od małego lubiły rozkręcać radia” (a tak swój wybór studiów uzasadnia wielu studentów uczelni technicznych). Obie były w liceum w klasach mat. – fiz. i myślały o studiach inżynierskich. – Chciałam robić realne, namacalne rzeczy, które działają. Na naszym kierunku jest najpierw sporo teorii, ale potem zaczyna się praktyka. Na jednym z semestrów jest aż 9 przedmiotów laboratoryjnych. – mówi Dominika. Wybrała specjalizację Systemy Wbudowane, z pogranicza elektrotechniki i informatyki. Jej ambicją jest stworzyć od podstaw komputer pokładowy gokarta. 

Agata spędziła jeden semestr na supermodnej Mechatronice, ale przeniosła się na Wydział Elektryczny. – Kilka osób z mojego wydziału poszło na Elektrotechnikę, i ja też postanowiłam spróbować. No i “wsiąkłam”, bo to okazało się totalnie zgodne z moimi zainteresowaniami: wcześniej pracowałam jako realizatorka dźwięku w radiu, a jako dziecko trochę majsterkowałam z tatą w domu. Agata zaczyna teraz trzeci rok i również myśli o Systemach Wbudowanych. W ramach zajęć stworzyła system do zarządzania produkcją w przetwórni owoców. 

Koło Naukowe Elektra

Agata Ostolska, Ania Dmitruk i Sylwia Kowalczyk na warsztatach z elektroniki

Elektra w pełnym (lub przynajmniej większościowym) składzie spotyka się w warsztacie raz w tygodniu. Dodatkowo, każda z dziewczyn zagląda tam, kiedy ma czas. Część roboty projektowej, na komputerach, konstruktorki gokarta wykonały w domach. – Zdarzały się dyskusje, ale raczej nie kłótnie – zaznacza Dominika. Nie było też problemu z podziałem zadań: – Wyszło samo, w bardzo naturalny sposób. Każdy robi to, na czym się zna. A w kole naukowym, które realizuje praktyczny projekt, wymagający nakładów finansowych, człowiek “poznaje się” po trochu na wszystkim.dodaje Agata. – Sprawy techniczne to czysta przyjemność, ale, żebyśmy mogły sobie polutować w warsztacie, potrzebne są pieniądze na części, elektronikę, materiały. I wtedy okazuje się, że musisz działać jak w normalnej firmie, która wypuszcza produkt na rynek: promować go, znaleźć sponsora. W tym nieźle odnajduje się Dominika, która wcześniej zajmowała się tymi sprawami w organizacji studenckiej. Teraz dzieli się zadaniami z jedną z koleżanek, bo ma dużo obowiązków jako przewodnicząca. Jednak to dzięki niej i jednej z członkiń, Paulinie – projekt po miesiącach poszukiwań i setkach wysłanych maili zdobył sponsora: – Zgodziła się go dofinansować firma zajmująca się elektroniką, w której obecnie pracuję. Kwota, którą otrzymałyśmy, powinna pozwolić nam na ukończenie projektu. To nie są najmniejsze pieniądze, za jakie taki projekt można zrealizować, ale też na pewno nie największe. Górna granica tego, co można upakować do gokarta, żeby był jeszcze fajniejszy i nowocześniejszy, nie istnieje. 

 

Karolina Wasielewska

Pracuję w radiu i od czasu do czasu w prasie. Lubię: jesień, książki Lema, sporty przeróżne, koty, niespieszne pichcenie w wolne dni, czerwone wino, wesołe miasteczka, historie o superbohaterach, czasami Beastie Boys, a czasami Dianę Krall. Nie lubię: upałów, agresji, gotowania w pośpiechu i wielu innych rzeczy, których nie lubię, więc nie chcę nawet o nich pisać.