Graficzka i współautorka popularnej aplikacji bankowej chce w Sejmie walczyć o prawa kobiet i państwo frontem do obywatela

Katarzyna Kowalska

Jej program wyborczy jest trochę oparty na filozofii UX, ale też wynika z jej doświadczeń jako kobiety, również – jedynej w kolejnych działach IT, w których pracowała. Katarzyna Kowalska zawodowo zajmuje się grafiką komputerową i UX, prywatnie – kocha motocykle i koty, politycznie – chce walczyć o prawa kobiet i państwo przyjazne obywatelowi. I z tymi postulatami kandyduje do Sejmu.

Katarzyna Kowalska mówi, że nie lubi martwić się problemami – woli szukać rozwiązań. Dlatego do Sejmu startuje z postulatem państwa bardziej przyjaznego obywatelowi. Także pod względem informatycznym. – W ostatnich latach wiele się pod tym względem poprawiło, ale idealnie dalej nie jest. Z wielu państwowych usług możemy korzystać przez internet, szkoda tylko, że aplikacje do ich obsługi bywają kompletnie niedostosowane do smartfonów. W dzisiejszych czasach! – wzdycha Kasia. – Poza tym, fajnie byłoby mieć wszystko w jednej aplikacji: cyfrowy dowód osobisty, możliwość umówienia się w urzędzie czy do lekarza w NFZ. Dlaczego, skoro prywatne sieci klinik mają całkiem fajne systemy, które pozwalają sprawdzić wolne terminy i zarezerwować wizytę u specjalisty, NFZ nie może mieć tak samo? 

Kasia jest UX Designerką i oczami wyobraźni widzi taki system. Skoro mieliby go używać wszyscy, musiałby być dostosowany do potrzeb osób najsłabiej posługujących się komputerami i internetem, maksymalnie przejrzysty. Może różne odcienie szarości i jeden wybijający się akcent kolorystyczny, zamiast graficznych szaleństw?

 

Apka dla miliona

 

Jeśli korzystacie z najnowszej wersji aplikacji na smartfony mBanku – to właśnie dzieło Kasi. Jednoosobowo zajmowała się grafiką i UX. – Zgłosiłam się do nich na rozmowę, ponieważ poszukiwali grafika. Zapytali, co sądzę o ich aplikacji, a ja szczerze wymieniłam jej wady, właśnie z użytkowego punktu widzenia. Kiedy mnie zatrudniali, chyba sami nie mieli świadomości, że potrzebują bardziej UX Designera, niż grafika. Większość moich zadań miała właśnie UX-owy charakter. – wspomina Kasia. 

Z UX miała do czynienia wcześniej – w firmie swojego ojca, która zajmowała się m.in. projektowaniem stron internetowych. Kasia czuwała nie tylko nad ich estetyką, ale też właśnie “używalnością”: – Mój tato jest daltonistą i zdarzyło mu się tak dobrać kolory, że strona, choć świetnie zakodowana, była nieczytelna, np. cała w zieleniach i brązach – dla niego to ten sam kolor. Wprowadzając poprawki, dowiadywałam się coraz więcej o tym, co jest ważne z punktu widzenia usera. Zaczęła chodzić na kursy i meet-upy poświęcone UX-owi. Łączyła to z ogólną wiedzą o projektowaniu stron – o HTML i CSS uczyła się na informatyce w szkole średniej, a potem – z książek taty.

Jego firma była pierwszym miejscem pracy Kasi. Potem zdobyła kontrakt z mBanku. Nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, jak odpowiedzialna czeka ją praca: – I chyba dobrze, bo gdybym wiedziała, że tworzę coś, z czego będzie korzystać ponad milion ludzi, byłabym zdecydowanie mniej pewna siebie! – mówi ze śmiechem. Z ulgą przyjęła opinie użytkowników, którzy oceniali wersję beta: – Nic mnie specjalnie nie zdziwiło, ale w paru momentach miałam myśl: “A nie mówiłam!”. Czasami UX Designer nalega na coś, co nie do końca podoba się jego przełożonym, i rezygnuje – a później się okazuje, że użytkownicy też oczekują takiego rozwiązania.

Teraz pracuje w Aliorze, nad wewnętrznym systemem do obsługi klientów. Również sama. Czy projektowanie aplikacji dla banków ma swoją specyfikę? – Trzeba pamiętać, że tu liczy się nie tylko estetyka i wygoda użytkownika, ale przede wszystkim – zgodność z prawem i bezpieczeństwo danych. Pewne rzeczy muszą być zrobione tak, a nie inaczej, nawet jeśli nie są do końca poręczne, bo tego wymagają przepisy. Wiele rozwiązań muszę konsultować z prawnikami. – przyznaje Kasia. 

 

Chłopcy do spacyfikowania

 

Kasia twierdzi, że kobietom w IT nie jest łatwo – m.in. dlatego, że jest ich niewiele, więc z ich problemami mało kto się liczy. – Najpopularniejszą formą zatrudnienia jest B2B. To oznacza, że jeśli zajdziesz w ciążę – pracodawca może się ciebie pozbyć pod byle pretekstem. Przepisy, które chronią kobiety w ciąży, gdy pracują na etacie, tu nie mają zastosowania. 

Działami IT na ogół zarządzają mężczyźni, dla których, jak mówi Kasia, życie rodzinne pracowników nie jest problemem numer jeden. Dlatego tak niewiele nawet dużych i bogatych spółek organizuje np. przyzakładowe żłobki czy przedszkola. – A to można byłoby rozwiązać na poziomie państwa, wprowadzając przepis, który nakazywałby firmom powyżej pewnej wielkości wprowadzać takie rozwiązania. 

Ona sama nie narzeka na systemową dyskryminację – ma etat i możliwość pracy zdalnej. Jednak fakt bycia jedną z nielicznych kobiet w kolejnych miejscach zatrudnienia wiązał się dla niej z tym, że szybko dostawała łatkę “zimnej suki”: – Kiedy chłopcy pozwalali sobie w stosunku do mnie na jakieś seksualne aluzje, zwyczajnie ich pacyfikowałam. Oczywiście, że było przewracanie oczami i “O, feministka się znalazła”. Z czasem jednak koledzy-programiści nauczyli się, że przy mnie pewnych rzeczy się nie mówi. Kasia podkreśla, że w pracy na byciu lubianą jej nie zależy – ma być przede wszystkim szanowana. Z drugiej strony, sama czuje respekt przed deweloperami: – Trzeba ich uważnie słuchać i często dopytywać ich o pewne rzeczy, zwłaszcza, gdy tak, jak ja, nie jest się “technicznym”. Dlatego warto oddzielać prywatne animozje od pracy. 

Państwo wg filozofii UX?

 

Kiedy przed poprzednimi wyborami do parlamentu wraz ze znajomymi doszli do wniosku, że znowu nie mają na kogo głosować – założyli własne ugrupowanie polityczne. Kasia jest w szeregach Partii Razem od początku jej istnienia i drugi raz w jej barwach kandyduje do Sejmu, tym razem z warszawskiej listy Lewicy. – Długo się wahaliśmy, czy dołączyć do dużego lewicowego bloku, bo sporo nas różni od naszych koalicjantów – Wiosny i SLD.  Jednak dzięki temu sojuszowi możemy wejść do parlamentu i coś realnie zrobić. – podkreśla. 

Kasia współtworzy graficzną stronę kampanii. Myślenie o tym, jak najbardziej przekonująco pokazać kandydatów na plakatach i ulotkach, to nadal “trochę UX”, ale dla Kasi atrakcją jest… kontakt z papierem: – Marzyła mi się taka tradycyjna robota graficzna, bo większość moich dotychczasowych prac jest jednak cyfrowa

Jako posłanka chciałaby zająć się przede wszystkim prawami kobiet, a w drugiej kolejności zrealizować swoje pomysły na państwo frontem do obywatela. – Tak, chodzi za mną całościowa apka “moje państwo”, ale wiele rzeczy jest do zrobienia także w realu. Bo nie tylko przy projektowaniu stron czy aplikacji nie myśli się o potrzebach wszystkich użytkowników. To jest przedłużenie tego, co się dzieje w rzeczywistej przestrzeni. Wysokie krawężniki na ścieżkach rowerowych, brak wind dla wózków. – wymienia. – Najwyższy czas postawić na “jakość”, zamiast na “jakoś”. 

 

Karolina Wasielewska

Pracuję w radiu i od czasu do czasu w prasie. Lubię: jesień, książki Lema, sporty przeróżne, koty, niespieszne pichcenie w wolne dni, czerwone wino, wesołe miasteczka, historie o superbohaterach, czasami Beastie Boys, a czasami Dianę Krall. Nie lubię: upałów, agresji, gotowania w pośpiechu i wielu innych rzeczy, których nie lubię, więc nie chcę nawet o nich pisać.